Przy budowie lub generalnym remoncie domu jednorodzinnego bardzo ważną kwestią jest sposób jego przyszłego ogrzewania. Do wyboru jest kilka rozwiązań – od staromodnego pieca węglowego, po nowinki techniczne pokroju pompy ciepła czy kolektorów słonecznych.
Decydując się na wariant klasyczny, czyli piec węglowy, musimy liczyć z dość niskim kosztem wejścia, ale z większymi kosztami eksploatacji. Wśród pieców znaleźć można takie na ekogroszek lub starsze egzemplarze, w których można palić węglem, drewnem, trocinami i papierem. Wydajność pieca jet różna i powinna zostać dostosowana do wielkości budynku i preferencji mieszkańców. Nowy egzemplarz to wydatek około 10 tysięcy złotych, zaś roczne zużycie węgla to około dwa do pięciu tysięcy złotych. Dla porównania roczne koszty centralnego ogrzewania w blokach z wielkiej płyty to tysiąc do dwóch tysięcy złotych. Taniej będą miały osoby posiadające dojście do drewna lub trocin ze stolarni bądź tartaku.
Drewno i trociny palą się szybko, ale są najbardziej ekologiczne. Węgiel trzyma ciepło dłużej, pali się wolniej, ale uwalnia do atmosfery więcej szkodliwych substancji. Piece opalane klasycznie potrzebują wentylacji, dlatego niezbędny jest komin z przynajmniej dwoma szybami lub dwa kominy. Co najmniej raz w roku naszą instalację musi sprawdzić kominiarz. Nie tylko zadba o bezpieczeństwo mieszkańców, ale przeczyści drogi wentylacyjne, co zmniejszy kopcenie i spalanie. Usługa z dojazdem i czyszczeniem to jednorazowy wydatek w wysokości około stu pięćdziesięciu złotych.
Również dość tanim sposobem na ogrzewanie budynku jest piec gazowy. Koszt wejścia w taką inwestycję jest nieco wyższy niż wersja węglowa, a eksploatacja jest na zbliżonym poziomie. Instalacja musi posiadać też zbiornik na gaz, który najlepiej usytuować jak najdalej od budynku mieszkalnego. To również dość spory koszt, zwracający się po pięciu do siedmiu lat użytkowania. Ogrzewanie gazem zawiera w sobie element ryzyka, w związku z fluktuacjami rynkowymi i zmienną sytuacją na Bliskim Wschodzie i w Stanach Zjednoczonych.
Droższym rozwiązaniem jest zainstalowanie pompy ciepła. Na świecie istnieją trzy ich rodzaje: powietrzna, gruntowa i wodna. W Polsce używa się wersji gruntowej, do której potrzeba zrobić głęboki odwiert lub metodą odkrywkową umieścić na podwórzu sieć rurek zakopanych następnie około metra wgłąb. Posiadacze stawu mogą zdecydować się na zanurzenie rurek na dnie akwenu, o ile ten nie zamarza całkowicie. Jest to jednak mniej popularna metoda. Najmniej wydajne są pompy powietrzne i mogą być raczej traktowane jako dodatek do systemu. Koszt początkowy jest bardzo wysoki, bo oprócz samej pompy należy zaopatrzyć się w rekuperator i dość głośne urządzenia pośredniczące. Za to koszty eksploatacji są zerowe. Najczęściej psującym się elementem jest szafa przetwarzająca ciepło. Z wymianą trzeba się liczyć co dziesięć do piętnastu lat.
Nowinką techniczną są kolektory ciepła w formie paneli słonecznych. Cienkie rurki wypełnione glikolem zostają pomalowane na czarno i osadzone w odpowiedniej ramie. Przy pogodnym dniu dają bardzo wysokie temperamenty, przy pochmurnym akceptowalne. Koszt instalacji to około dwustu do sześciuset złotych za pojedynczy panel. W zależności od liczby mieszkańców, utrzymywanej temperatury powietrza wewnątrz i zużycia ciepłej wody trzeba założyć od trzech do dziesięciu paneli. Ich najwyższa wydajność to pierwsze dziesięć lat użytkowania, potem efektywność spada, ale wciąż pracują. Kolektor słoneczny może być głównym sposobem ogrzewania domu, chociaż powinniśmy się zabezpieczyć i zdywersyfikować ciepło w domu na przynajmniej dwa źródła.
Inny sposób na wykorzystanie natury to panele, ale fotowoltaiczne. Produkują one prąd, który możemy użyć w gniazdkach elenktycznych, w tym w bojlerze. Zagrzanie 120 litrowego pojemnika to koszt pięciu do dwudziestu groszy, a więc bardzo niewielki. W tym przypadku potrzebować będziemy bardziej skomplikowanego systemu zaworów i pompy, aby rozprowadzić gorącą wodę w kaloryferach. Uzyskany prąd można oczywiście spożytkować w bardziej tradycyjny sposób i zasilić urządzenia RTV i AGD. Panele fotowoltaiczne mają dużo wyższą wydajność niż kolektory słoneczne i są wciąż udoskonalane. W porównaniu z węglem mają wyższy koszt wejścia – panele o mocy 3 kWh to wydatek rzędu dwunastu do piętnastu tysięcy złotych, ale potem eksploatacja jest darmowa, a wakacyjna nadwyżka może być wykorzystana na podstawie umowy z elektrownią przez cały kolejny rok, a więc także w mniej słoneczne miesiące zimy.
Jako ciekawostkę i ewentualny dodatek do podstawowego systemu ogrzewania możemy skusić się na kolektor cieplny powietrzny zrobiony własnoręcznie. Wystarczy kilkadziesiąt puszek po piwie lub napojach, drewniana rama wyłożona izolatorem na przykład włókniną, nieco czarnej farby, płyta pleksi oraz dwie rury plastikowe. Puszki składamy w równe tuby, tworząc w denkach otwory i łącząc je, aby powietrze miało swobodny przepływ. Na podstawową jednostkę wystarczy 10 kolumn po 10 dużych puszek każda. Malujemy wszystkie czarną farbą, umieszczamy w ramie wyłożonej izolatorem, wierzch przykrywamy przeźroczystym pleksi. Na dole i górze montujemy rury, które podłączamy pod dwie dziury w ścianie. Taka konstrukcja, w słoneczny dzień potrafi podgrzać powietrze nawet o 50 stopni Celsjusza. Jest to oczywiście dodatek, ale może powodować dumę z samodzielnego wykonania.
Sposobów ogrzewania domu jest wiele, niektóre mogą istnieć samodzielnie, część powinna być łączona z innymi źródłami ciepła. Przy dobrej izolacji elewacji koszty mogą okazać się niewielkie, dlatego każde rozwiązanie powinno się wnikliwie przeliczyć.